„O nieskończoności” wzbogaca filmowy dorobek Roya Anderssona o refleksję na temat ludzkiego życia w całym jego pięknie i okrucieństwie, świetności i banalności. Wędrujemy tu jak we śnie, a narrator prowadzi nas niczym Szeherezada. Błahe chwile mają te same znaczenie, co momenty historyczne. Para unosi się nad ogarniętą wojną Kolonią; w drodze na przyjęcie urodzinowe ojciec zatrzymuje się, by w deszczu zawiązać córce sznurowadła; nastolatki tańczą przed kawiarnią; pokonana armia zmierza do obozu jenieckiego. Film „O nieskończoności” – będąc jednocześnie odą i lamentem – prezentuje kalejdoskop tego, co ludzkie, oraz nieskończoną historię wrażliwości istnienia.
W serii onirycznych scen narratorka inspirowana postacią Szeherezady swobodnie porusza się między jawą a snem, współczesnością a przeszłością. Stopniowo dawkowany surrealizm sukcesywnie zakrzywia filmową czasoprzestrzeń, tworząc między poszczególnymi epizodami zaskakujące paralele, wzbogacając je o dodatkowe konteksty. Andersson zabiera nas do bunkra Hitlera, w którym pokonani, pijani w sztok naziści przy akompaniamencie sypiących się murów usiłują z trudem wykonać hitlerowskie pozdrowienie; pokazuje parę kochanków dryfujących nad zniszczoną przez wojnę Kolonią, inscenizuje drogę krzyżową rozgrywającą się na ulicach współczesnego miasta. Zmagający się z kryzysem wiary ksiądz szuka pomocy w gabinecie psychiatry. Niestety lekarz właśnie wychodzi i naprawdę musi złapać autobus. Mężczyzna, który nie ufa bankom, sprawdza przed zaśnięciem, czy jego oszczędności przechowywane w materacu wciąż tam są. Kolejny bohater zaczepia pasażerów autobusu i żali się, że nie wie, czego chce od życia. Ignorowany przez nich, pyta „czy nie można być już smutnym?”. „Dlaczego nie możesz być smutny na przykład w domu?”, dziwi się uprzejmie jeden z rozmówców.
Twórcę nagrodzonego kilka lat temu na festiwalu w Wenecji Złotym Lwem „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” interesują momenty „pomiędzy”, niespektakularne, czasami żałosne, czasami komiczne, takie, które kino zwykle omija szerokim łukiem. Szwed jest oddanym kronikarzem naszych małych wielkich dramatów i rozczarowań, triumfów i chwil radości, skazanych często z góry na niepowodzenie prób skomunikowania się z drugim człowiekiem. Kolejne sceny rozgrywają się na dworcach, w autobusach, poczekalniach, w drodze na urodzinowe przyjęcie, na schodach. Są świadectwami najbardziej ludzkich odruchów i emocji – rozpacz dentysty alkoholika, który właśnie zostawił w fotelu pacjenta z rozwierconym w połowie zębem, jest zestawiana z nadzieją tańczących spontanicznie przed restauracją młodych dziewcząt; cynizm starszego mężczyzny, przekonanego, że zmarnował swój czas, równoważony bezinteresownością ojca, który w środku ulewy odkłada swój parasol, by zawiązać córce sznurówki.
Komentarze
Film średni, ale jakość rewelacyjna
kozacki film
jak wam się nie uruchamia player po rejestracji to otwórzcie stronę na nowo, u mnie pomogło
Bardzo świetny film polecam
Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło :o
Mnie też :)
8/10
Dzięki za film, nigdzie go nie mogłam znaleźć
dobry polecam
Załaduj pozostałe komentarze...