

Fabuła serialu 9-1-1 skupia się na pracy policjantów, sanitariuszy i strażaków, którzy wykonując swoje zawody, narażają swoje życie, a także zdrowie fizyczne i psychiczne. Serial pokaże, jak cienka jest granica pomiędzy dwoma światami – prywatnym i zawodowym – oraz jak ciężko żyje się z traumami i w ciągłym strachu.
Gdy twórcy serii American Horror Story, Brad Falchuk i Ryan Murphy zabierają się za serial o pracy straży pożarnej i policji, to z góry wiadomo, że czeka nas ciekawy projekt. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że Murphy uwielbia tworzyć scenariusze oparte na faktach, czego przykładem może być świetne American Crime Story.
Fabuła 9-1-1 dotyczy codziennej pracy jednostek ratunkowych w Los Angeles. Obserwujemy, jaki wpływ dane wydarzenia mają na osoby w centrali, które jako pierwsze odbierają zgłoszenie, a jaki na strażaków czy policjantach. Jak stres wynikający z pracy tych trzech grup zawodowych odbija się na ich życiu prywatnym. Niby nic nowego, widzieliśmy to przecież w dziesiątkach podobnych seriali, jednak twórcom już w pilocie udało się w intrygujący sposób wprowadzić kilku bohaterów. Na pierwszy plan wybija się szef jednostki strażackiej Bobby Nash (Peter Krause), który pod wpływem nieznanych nam jeszcze wydarzeń z przeszłości stał się tak mocno wierzącą osobą, że każdy dzień zaczyna od spowiedzi. Chce także, by jego błędów nie powielał najmłodszy członek załogi „Buck” (Oliver Stark), chłopak, który pracę traktuję jako sposób na podrywanie dziewczyn i dla którego wszystko jest rozrywką, co nie raz jest podłożem konfliktu chociażby z policją. W tym wypadku z porucznik Athena Grant (Angela Bassett).
Osobiście bardzo przypadł mi do gustu wątek z operatorką Abby Clark (Connie Britton), która zazwyczaj jest pierwszą osobą, do której obywatele, wybierając na telefonie 9-1-1, zwracają się o pomoc. Inne seriale pomijają ten zawód. Ciekawie obserwuje się osoby, które muszą opanować np. rozhisteryzowaną matkę, która właśnie wyciągnęła z basenu topiącego się syna, i wytłumaczyć jej, jak przeprowadzić pomyślnie resuscytację. Są to zazwyczaj osoby, które dla większości ofiar pozostają anonimowe, są jedynie głosem w słuchawce, z którym się momentalnie rozłączamy, gdy przyjedzie policja, pogotowie lub straż.